Czas wyborów zbliża się wielkimi krokami, a im mniej czasu, tym więcej obietnic przedwyborczych. Najczęściej skupiają się one na potencjalnym rozwiązaniu najbardziej palących problemów społecznych, a takim jest niewątpliwie sytuacja mieszkaniowa Polaków. Co postanowili obiecać nam politycy w tej kwestii? Jak rozwiążą niewystarczającą podaż mieszkań? Znowu stymulacją popytu?
W dzisiejszym artykule prześwietlę najpopularniejsze propozycje partii politycznych i spróbuję sprawdzić, czy mają one szanse stać się rozwiązaniem nieruchomościowych problemów.
Remonty bloków z ‘’wielkiej płyty’’ – czyli projekt ‘’Przyjazne osiedle’’
Program modernizacji budynków z popularnej ‘’wielkiej płyty’’ został ogłoszony przez premiera Morawieckiego w spocie wyborczym PiS-u. W skrócie zakłada on rewitalizację tysięcy bloków w zakresie nowej termoizolacji, instalacji nowoczesnych wind, aranżacji nowych parków oraz miejsc odpoczynku dla rodzin. Byłoby to wysoce pożądane dla wyborców, bo aż 8 milionów z nich mieszka na takich ‘wielkopłytowych osiedlach’. Co więcej, biorąc pod uwagę, że najstarsze tego typu bloki budowane były jeszcze w latach 50’ (choć najwięcej z nich powstało w latach 1971-1988), z konstrukcyjnego punktu widzenia byłoby to jak najbardziej zasadne.
Smaczkiem jednak pozostaje to, że modernizacja i tak musiałaby zostać przeprowadzona, bez względu na to, która partia ją obieca. Okazuje się bowiem, że renowacja wymagana jest przez dyrektywę unijną, a nie jest błyskotliwym pomysłem partii obecnie rządzącej.
Chodzi o wymagania dyrektywy EPBD. Jej głównym celem jest renowacja budynków nieefektywnych energetycznie (klasa energetyczna E) do 2030 roku. Można szacować, że nieocieplone bloki wielkopłytowe w tej właśnie klasie się znajdują.
Za modernizację odpowiedzialne będą spółdzielnie mieszkaniowe, których system działania i dysponowania funduszami jest skomplikowany i nieprzejrzysty, a zarządy nie podlegają realnej kontroli członków spółdzielni. Na tę chwilę wiemy, że pieniądze przeznaczane na remonty będą pochodziły głównie z unijnych źródeł. Wobec tego kwestia wykonawcza stoi pod dużym znakiem zapytania (a raczej to, jak w praktyce będzie to wyglądać).
W kontekście obietnic partii rządzącej, na uwagę zasługuje zapowiadana kontynuacja programu Pierwsze Mieszkanie a razem z nim instrumentu Bezpieczny Kredyt 2%. Co się stanie po wyborach? Czy faktycznie będzie kontynuowany?
Ogromne zainteresowanie najnowszym systemem wsparcia młodych osób, chcących kupić swoje pierwsze mieszkanie poskutkowało wyczerpaniem limitu na 2023 już po 5 miesiącach od startu programu. Rząd przyznaje, że korzysta już z puli środków przyznanych na cały rok 2024. Zaprzecza jednak temu, jakoby miał zawieszać czy likwidować program w kolejnych latach. Oczywiście, warunkiem jest to, że PiS wygra wybory.
Milion mieszkań w cztery lata
Z kolei Trzecia Droga obiecuje oddanie miliona mieszkań podczas kadencji nowego parlamentu, czyli stymulację podaży co jest wysoko pożądane w dzisiejszym obrazie inwestycyjnym, bowiem prawdą jest, że mieszkań zdecydowanie brakuje (szczególnie w perspektywie lokalnej). Jak zatem miałoby się to udać?
Trzecia Droga opracowała własny przepis na sukces i ma nim być uwolnienie wszystkich gruntów będących w zasobach Krajowego Zasobu Nieruchomości, na których do tej pory budowane były przede wszystkim mieszkania komunalne, spółdzielcze oraz prywatne, a także ich część została zablokowana pod rządowy i nieudany program Mieszkanie Plus.
Jeśli chodzi o ten ostatni aspekt, to na skutek wygaszenia programu w dyspozycji Państwa zostały grunty, które mogły posłużyć pod budowę 180 tys. mieszkań. Problem jest jeden, ale bardzo znaczący: KZN tych gruntów odblokować nie chce. Dziennikarze ‘’Dziennika Gazety Prawnej’’ dotarli do informacji, z których wynika, że ‘’KZN utworzył 35 spółek, w tym 34 społeczne inicjatywy mieszkaniowe z gminami oraz jedną spółkę celową z regionalnym funduszem gospodarczym ’’. Po ujawnieniu informacji poinformowano gazetę, że spółki rozpoczęły procesy inwestycyjne, dzięki którym ma powstać 40 tys. mieszkań.
Zatem wygląda na to, że KZN nie odda gruntów, a o milionie mieszkań w 4 lata (w tempie realizowania inwestycji przez KZN), możemy tylko pomarzyć.
Domy i mieszkania tańsze o 30%
Kolejną obietnicę wyborczą dotyczącą ułatwień w obszarze nieruchomości i związaną ze stymulacją podaży, przedstawia Konfederacja.
Podaż miałaby wzrosnąć dzięki uwolnieniu obrotu nieruchomościami rolnymi położonymi w miastach i miałoby to być możliwe m.in poprzez aktualizację miejscowych planów zagospodarowania przestrzennego przez gminy i do końca 2024 roku. Jak widać Konfederacja dostrzega problem po stronie podażowej i niewystarczającą ilość gruntów pod mieszkania, bo postuluje również o zmiany przeznaczenia gruntów handlowo — usługowych na mieszkaniową oraz rozwijanie programu ‘’lokal za grunt’’ (zakładający ułatwienie deweloperom dostęp do nieruchomości pozostających w zasobach gminnych w zamian za przekazanie samorządowi części mieszkań na wynajem).
Te działania mają zwiększyć dostępność gruntów, co z kolei spowoduje, że deweloperzy, dysponując większą powierzchnią będą mogli budować osiedla z zachowaniem najwyższych standardów, również tych związanych z zapotrzebowaniem budynków na energię (tzn. zniweluje to zjawisko patodeweloperki) – choć sądzę, że jest to myślenie nieco życzeniowe. Taka kolej rzeczy spowodowałaby obniżenie kosztów budowy, a tym samym ceny mieszkań i domów o 30% (jak wynika z kalkulacji Konfederacji).
Dopłaty do czynszów i kredyt 0%
Kolejny pomysł należy do Koalicji Obywatelskiej i jest to jedyna partia, która skupiła się również na dużej i ciągle rosnącej grupie najemców mieszkań. Ich obietnica wyborcza zakłada dopłaty dla najemców w wysokości 600 zł miesięcznie. Sam pomysł nie jest zły, szczególnie że z założenia miałby wspierać grupę, której prawdopodobnie nie stać na własne mieszkanie (np. ludzi bez zdolności kredytowej), a dzięki pomocy w regulowaniu czynszów mogliby szybciej odłożyć, chociażby na wkład własny (oczywiście, w długiej perspektywie).
Jednak i w tej obietnicy jest problem. Bez dodatkowych regulacji, jej realizacja prawdopodobnie podniosłaby czynsze, tym samym prawdziwymi wygranymi staliby się… właściciele mieszkań.
Innym pomysłem, będącym jednocześnie obietnicą wyborczą jest kredyt 0% na pierwsze mieszkanie. Oczywistym jest fakt, że jest to swoista licytacja pomiędzy KO a partią obecnie rządzącą, w myśl zasady ‘’kto da więcej’’. Czy zatem możemy traktować tę obietnicę poważnie? Oczywiście, obietnica spłacania części kapitałowej, byłaby dla potencjalnych kredytobiorców bardziej niż kusząca. Ale jak zarabiałyby banki? Wszak, nie są organizacjami charytatywnymi. Pomysł jest zatem taki, że to Państwo miałoby refundować bankom odsetki (tzn. Bank Gospodarstwa Krajowego).
Państwo = czyli wszyscy podatnicy. KO obliczyła już nawet potencjalny koszt, który w pierwszym roku funkcjonowania programu miałby wynosić 4 mld zł.
Zamrożenie oprocentowania kredytów
Jedna z propozycji Nowej Lewicy skupia się z kolei na aktualnych kredytobiorcach i zakłada czasowe zamrożenie oprocentowania zobowiązana. Warunek jest jeden — kredyt musiałby być zaciągnięty do końca 2021 roku, a więc wspierałby tylko tych, którzy brali kredyt w okresie poprzedzającym gwałtowny wzrost stóp procenowych (pierwsze podwyżki z serii notuje się na październik 2021). Jednak zdaje się, że jest to obietnica wzorowana na tej, która obiecywała wsparcie frankowiczom. Możemy więc domyślać się, jak wyglądałoby to w rzeczywistości.
Innymi pomysłami nowej Lewicy są też remonty pustostanów (zakładające powołanie Krajowego Funduszu Remontowego) czy budowa mieszkań w ramach TBS-ów oraz SIM-ów.
Nikt nie da Ci tyle, co ja Ci obiecam
Tak podsumowałbym te wszystkie, czasem całkiem nieźle brzmiące, obietnice polityczne. Prawda jest taka, że wszystkie obiecanki powinny być poparte solidnym planem działania. Nie takim, który tylko powierzchownie brzmi dobrze. Jeśli jeszcze raz przejdziesz przez cały artykuł, zobaczysz ile w nim niepewności, szarpania za kieszeń podatnika i niedomówień, które celowo zostały pominięte.